Śr - 27 Mar
Wpisany przez Janusz Rodziewicz
DATA 26.03.2013r JR POGÓRZE v BATORY 5:4 (1:4)
SKŁAD: BERGAŃSKI - KOLENDA, KONOPKA, GOŁDYN, KURDYBELSKI, ZIELIŃSKI, FRANKOWSKI - PIĄTKOWSKI, STĘPIEŃ, PIEPRZYK
Bramki: 2 Pieprzyk, 1 Frankowski, 1 Kurdybelski, 1 Stępień
NARESZCIE !!! Po długim okresie, kiedy to zostały odwołane dwie pierwsze kolejki doszło wreszcie do inauguracji rozgrywek kolejnej edycji GL6. Myślę, że wszyscy czekali na ten moment nie tylko z niecierpliwością, ale i z nadzieją na pierwsze dobre mecze. Każda drużyna ma swoje cele oraz zadania i założę się, że rzadko która będzie grała tylko dla samej przyjemności grania. Wszak bycie najlepszym w określonej grupie rozgrywek to nie tylko awans do wyższej kategorii, ale również swoistego rodzaju sportowa nobilitacja. A celem zapewne jest EKSTRAKLASA - najwyższa z kategorii rozgrywek. My jako drużyna JR POGÓRZE w tej kategorii jesteśmy od zawsze i należy tylko potwierdzać, że należymy do czołówki zespołów, które walczą o główne trofeum. Mam nadzieję, że nie inaczej będzie w tej edycji, ale do pełnej satysfakcji jest długa, ciężka i wyboista droga. O tym mogliśmy przekonać się w swoim pierwszym wtorkowym meczu, gdzie za przeciwnika mieliśmy drużynę BATORY. Pamiętaliśmy mecz z jesieni, kiedy to wyszarpaliśmy z tą drużyną jednobramkowe zwycięstwo, ale wtorkowe spotkanie to istny dla Nas horror zakończony ,,happy endem". Jak zwykle do ostatniej minuty nie wiadomo, kto stawi się na obiekcie CHECZY, gdyż było pewne, że 10 zawodników z Naszego składu tego dnia nie zobaczymy na murawie. Tylko siąść i płakać. Ale JR dysponuje dość liczną i wyrównaną kadrą - więc Ci co się stawili musieli bez dwóch zdań podołać zadaniu. Ale zanim opiszę bieg wydarzeń to chciałbym podkreślić, że pomimo wygranej to całościowo byliśmy gorszą drużyną. Ale często w piłce tak bywa, że lepszy nie zawsze wygrywa a liczą się tylko bramki - a tych mieliśmy o jedną więcej. Kiedy w poprzednim tygodniu Nasza Narodowa Reprezentacja już w dziewięćdziesiątej sekundzie straciła bramkę to ilość określeń z kategorii dramatu, badziewia, wstydu i hańby nie było końca. Nie mieściło się w głowie, że na takim poziomie sportowym można w taki sposób i w tak szybkim czasie stracić bramkę. Po prostu ,,żenua". Ale My grając w najwyższej grupie rozgrywek, mając wysokie aspiracje bijemy ten rekord. Tracimy bramkę w 45 sekundzie. Ręce opadają. Nie chcę dochodzić w jaki sposób to się stało i kto personalnie za to odpowiada. Trzeba wziąć się w garść i grać, ale co z tego, kiedy Naszym kumplem jest totalny chaos, brak jakiejkolwiek myśli przewodniej a każdy gra na swoja nutę. Kolejne gole BATOREGO to tylko kwestia czasu. Nasi przeciwnicy grają koncertowo, bez problemu przedostając się w Nasze pole karne. Bergam dwoi się i troi co rusz ratując drużynę przed kompromitacją. Pada druga, trzecia i czwarta bramka dla przeciwników. Jest 4:0 i totalna niemoc. Co prawda kilka sytuacji znamionuje, że nie tylko mamy szansę, ale i można strzelić bramki. Potrzeba tylko spokoju i jednego trafienia. I to się udaje - pod koniec pierwszej połowy w zamieszaniu na polu karnym Michał Frankowski zdobywa bramkę i schodzimy na przerwę przy stanie 1:4. A więc jest jakieś światełko w tunelu. Dość burzliwa dyskusja w przerwie, zmiana na kilku pozycjach, pełna mobilizacja i koncentracja i to wszystko przynosi efekt. Kamil Kurdybelski po kapitalnej trójkowej akcji zdobywa drugą bramkę i idziemy za ciosem. To co zrobił Tomek Stępień na długo zostanie w pamięci. Co prawda Ja takich akcji nie popieram, ale w tym wypadku należy tylko pogratulować Tomkowi. Po prostu zabrał piłkę na środku, przedryblował kilku przeciwników w tę i z powrotem, wpadł ze zwodem w pole i z lewej nogi dał po długim rogu. Wynik 3:4 tylko uskrzydlił Naszą drużynę. Od tej pory sprawę w swoje ręce ( a konkretniej w nogi) bierze Jacek Pieprzyk - bezprzecznie jeden z najlepszych zawodników jaki biega po boiskach GL6. I nie mówię tego na wyrost. Cieszę się, że Jacek jest z Nami, że wpasował się w drużynę, że pasuje do stylu gry JR. To wartość dodana Naszego zespołu. Jacek po prostu bazując na swoich wysokich umiejętnościach, wykorzystując pracę całego zespołu zadał dwa mordercze ciosy po których drużyna BATOREGO już się nie podniosła. Oczywiście mieli jeszcze swoje szanse, ale BERGAM już spokojnie kontrolował spotkanie wyłapując wszystko co zmierzało w Jego kierunku. Podsumowując to spotkanie - to cieszymy się z trzech punktów, ale warto pamiętać ,że trzeba być czujnym przez cały mecz i grać tak jak w drugiej połowie. Nie muszę dodawać,że piłka nożna to gra zespołowa i tylko w tym elemencie tkwi siła i droga do sukcesów. Dziękuję w imieniu całego JR drużynie BATOREGO za to spotkanie i jestem pewien, że ta ekipa znajdzie się w pierwszej piątce rozgrywek.
MY MAMY PRZERWĘ I WRACAMY DO GRY 09.04.2013
WYNIKI I-ej KOLEJKI :
ŁUKTEL- FC ORŁOWO 7:5, FC CHYLONIA - EJSMOND 3:9, BATORY - JR POGÓRZE 4:5, KP GRABÓWEK - CLASSIC 2:9, SKOK - CHOPINA 2:7, JOGA - KKS POGÓRZE 2:5
Co z tego wynika ? : Pierwsze mecze nie dają obrazu co do wartości drużyny, jej siły i pełnych możliwości. Jednak można pokusić się o małą analizę i wczesną opinię - na pewno wszystkie mecze były bardzo zacięte sądząc z poszczególnych opisów. Oczywiście zdarzyły się niespodzianki chociażby w postaci porażki poprzedniego mistrza, drużyny SKOKU z CHOPINA czy JOGI z KKS-em. EJSMOND dość wysoko pokonał CHYLONIĘ, ale musiał się męczyć remisowo w pierwszej połowie. Podobnie JR, które dopiero w końcówce meczu zapewniło sobie zwycięstwo. Beniaminek FC ORŁOWO w osłabionym składzie postawił trudne warunki ekipie ŁUKTELU, a CLASSIC już na początku zgłasza ambitne cele pokonując wysoko FC GRABÓWEK. A więc jak widać- będzie się działo. I cieszy fakt, że o sędziach cicho - a to znaczy, że głównymi bohaterami są tylko drużyny. Oby tak dalej !