Data 15.07.2020r godz.20.00 JR POGÓRZE v ŚLEDZIE 13:8 (5:2)
SKŁAD: PACZKOWSKI - M.KOSICKI, WISZNIEWSKI, KRZEMIŃSKI, GAŁEK - WYCHNOWSKI, BALBIER, FORMELA
Bramki: 3 Wychnowski, 3 Gałek, 3 Formela, 1 M.Kosicki, 1 Krzemiński, 1 Wiszniewski, 1 Balbier
Sprawozdanie z tego meczu rozpocznę w dość nietypowy sposób nie od opisu przebiegu meczu a od sytuacji na kilka godzin przed meczem. Chciałbym w ten sposób pokazać z czym często się zmagamy ( Ja i kapitan drużyny). Oczywiście przedstawienie tej sytuacji dotyczy samych zawodników Naszej drużyny, Naszej małej kibicowskiej pogórskiej społeczności tzn. prawdziwych i zagorzałych kibiców JR POGÓRZE. Oczywiście innych to nie interesuje, bo poszczególne drużyny mają swoje kłopoty z którymi się zmagają przed każdym meczem. Nie zawsze Nasze wyniki są zadawalające i zgodne z oczekiwaniami kibiców i sympatyków, ale przyczyny czasami leżą poza Naszymi możliwościami organizacyjnymi czy po prostu brakiem kadry. W tym sezonie możemy mówić o nadmiarze szczęścia i stabilności w składzie. Po prostu jest duża liczba zawodników w kadrze zespołu i przez to jesteśmy spokojniejsi. Ale niestety zdarzają się mecze w których nie wiemy ilu zawodników stawi się na płycie boiska. I właśnie z taką sytuacją mieliśmy do czynienia przed meczem ze ŚLEDZIAMI. To spotkanie było ważne nie z powodu walki o pozostanie w EKSTRAKLASIE , gdyż jak wiemy wszystkie drużyny zostają na sezon jesienny a ważne było z powodu rewanżu z pierwszej tury rozgrywek a także chcieliśmy się pożegnać z ligą w sposób pozytywny i z dobrą energią na wakacje. Przed każdym meczem powiadomieni są zawodnicy, którzy wystąpią w danym spotkaniu. Czasami jest Ich więcej czasami mniej jak sytuacje na to pozwolą. Przed spotkaniem wiedzieliśmy, że Nasz kluczowy zawodnik, jeden z najlepszych graczy całych rozgrywek na pewno nie wystąpi, gdyż zatrzymuje go praca. Na półtorej godziny przed meczem otrzymuję wiadomość , że niestety nie będzie dwóch braci . To już staje się niebezpieczne, gdzie z kadry ubywa trzech zawodników. Zaczynamy szybkie działania i telefony. Czwarty zawodnik, który miał być na meczu niestety z powodów osobistych i rodzinnych nie stawi się na spotkaniu. Piąty właśnie wyjechał do pracy za granicą. Szósty i siódmy są na wypoczynku z rodziną, ósmy zgłasza kontuzję, dziewiąty jest na swoim meczu ligowym, dziesiąty właśnie zmierza na swój trening, jedenasty jest poza Gdynią i nie zdąży na czas a dwunasty czyli kapitan jest również kontuzjowany. PO PROSTU MASAKRA I CZARNA ROZPACZ !!! Co robić, ręce opadają - człowiek jest bezsilny i po prostu ma tego dość. Ty możesz być na każdym meczu i dbasz o to, aby wszystko było OK ale do końca nie jestem przekonany czy wszyscy robią wszystko aby być również OK. Ale te rozważania zostawmy na później . Szybki rachunek kogo mamy w składzie i ilu zawodników. Właściwie jest dobrze - zarówno kadrowo jak i ilościowo. Siedmiu zawodników w polu i bramkarz powinno sobie dać radę. PACZKOWSKI, WISZNIEWSKI, GAŁEK, KRZEMIŃSKI, M.KOSICKI, WYCHNOWSKI, FORMELA, BALBIER powinni dać sobie radę. I tak tez się staje. Było to naprawdę dobre spotkanie pod każdym względem. Również trochę dramaturgii i chaosu z Naszej strony jak to zawsze bywa. Naprawdę dobrze to wyglądało i po prostu byliśmy drużyną. W pewnym momencie wygrywaliśmy 11:4, więc panował luz i uśmiech. Ale przyszedł moment dekoncentracji i zrobiło się 11: 8. Trochę nerwowo na ławce i przy linii, ale szybkie dwie kontry i bramki KRZEMIŃSKIEGO i BALBIERA kończą to spotkanie. Wynik 13:8 jak najbardziej zasłużony wprowadza Nas w dobry nastrój i wiemy, że możemy grać jeszcze lepiej. Cała drużyna zasługuje na pochwałę, ale szczególne brawa należą się zdobywcom po 3 bramki czyli GRZESIOWI FORMELI, PATRYKOWI WYCHNOWSKIEMU, BARTOSZOWI GAŁKOWI oraz Naszemu bramkarzowi BARTKOWI PACZKOWSKIEMU. Również dziękuję kapitanowi KRZYSZTOFOWI KIJANCE, który pomimo kontuzji jest na meczu i kieruje drużyną jakby sam grał i był na boisku. I to by było na tyle jeśli chodzi o kwestię samego meczu, jego przebiegu i wyniku . DZIĘKI CHŁOPAKI.
A teraz chciałbym przedstawić sytuację z meczu związaną z Naszym zawodnikiem i opiszę to dużymi literami. RZECZ DOTYCZY MACIEJA KOSICKIEGO. ZAWODNIK TEN ZJAWIŁ SIĘ NA MECZU Z TRÓJKĄ SWOICH DZIECI, BO NIE MIAŁ Z KIM ICH ZOSTAWIĆ. DWU I PÓŁ LETNI TYMON, PIĘCIOLETNIA JULKA I SIEDMIOLETNIA ZUZIA KIBICOWALI NASZEJ DRUŻYNIE. FAJNIE WYGLĄDAŁO JAK DZIECI TE KRZYCZAŁY JR POGÓRZE I CIESZYŁY SIĘ Z GRY OJCA. BRAWO KOSA I JEGO MALUCHY. JEST TO PRZYKŁAD ŻE MOŻNA JEŚLI SIĘ CHCE. CZĘSTO SŁYSZĘ, ŻE NIE BĘDĘ NA MECZU BO NIE MAM Z KIM ZOSTAWIĆ SWOICH POCIECH. KOSA POKAZAŁ, ŻE MOŻNA A GODZINA NA POWIETRZU TYLKO WPŁYWA KORZYSTNIE DLA DZIECI. OCZYWIŚCIE , KIEDY JEST CIEPŁO I WARUNKI NA TO POZWALAJĄ. JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ !!!